Waiheke i Rangitoto – pomysł na weekend na wyspach Zatoki Hauraki

Hauraki Gulf mapa

Podczas naszych pierwszych 2 miesięcy w Nowej Zelandii byliśmy pozbawieni samochodu, a szczerze powiedziawszy, w NZ  bez samochodu to jak bez ręki – podróżowanie jest bardzo utrudnione. Przez te pierwsze zimowe miesiące skupiliśmy się na poznawaniu Auckland i dostępnej okolicy, a najbardziej dostępne są właśnie okoliczne wyspy zatoki Hauraki. O trochę dłuższym wypadzie na Great Barrier Island pisaliśmy już wcześniej (o tu), teraz opowiemy trochę o bliższych i mniejszych wysepkach w zatoce – Waiheke i Rangitoto.

Waiheke Island

Waiheke (12)

Waiheke to jedna z większych wysp Hauraki Gulf, najbardziej popularny weekendowy cel podróży Aucklandczyków. Co szczęśliwsi i bogatsi posiadają tam nawet swoje domy. Waiheke słynie z pięknych plaż z turkusową wodą i winiarni rozsianych po całej wyspie. Można wybrać się nawet na jedną z wycieczek degustacyjnych po okolicznych winiarniach, warto poszukać ich na Grab one’ie  – zdarzają się w dobrych cenach.

Na wyspę można dostać się z Auckland promem, który kursuje codziennie, praktycznie co pół godziny, tyle też trwa sama podróż. Bilet w dwie strony kosztuje 40$ – 45$, ale czasem na Facebook’owej stronie przewoźnika pojawiają się fajne promocje – jak np. bilet w obie strony za 25$, na który my się załapaliśmy 😊 Wyspa jest mała, jednak nie na tyle, żeby przemieszczać się po niej pieszo. Cale szczęście kursują autobusy miejskie, które należą do tej samej sieci co autobusy w Auckland – dzięki temu, posiadając aucklandzką kartę miejską Hop Card za jeden kurs po wyspie zapłacicie 2$ (3,5$ bez karty). Jeśli macie zamiar przemieszczać się sporo, opcją może być dzienny bilet za 10$. Alternatywą dla autobusu jest samochód (własny, przywieziony promem z Auckland, ale jest to do rozważenia na dłuższe wakacje, nie weekendowy wypad; bądź wypożyczony na miejscu) albo wypożyczenie roweru (popularne są rowery elektryczne, bo jednak na wyspie jest sporo górek 🙂 )

Noclegi na Waiheke są drogie, więc my zdecydowaliśmy się nocować na polu namiotowym na południu wyspy, w Whakanewha Regional Park, w pobliżu miasteczka Omiha (15$/os/noc, podstawowy camping, bez pryszniców czy innych udogodnień, należy wcześniej zarezerwować, do Omiha można dojechać autobusem z przystani promowej). Kemping znajduje się przy samej plaży, w środku parku krajobrazowego, więc otoczenie jest bardzo przyjemne 🙂

Pierwszy dzień (sobota) poświęciliśmy na spacer w poprzek wyspy – z naszego pola namiotowego do Onetangi Bay, najbardziej chyba popularnej plaży na Waiheke. Jest to jeden z odcinków szlaku Te Ara Hura (mapa), który wiedzie dookoła wyspy. Całość trasy ma 100 km i zajmuje 4 dni, można jednak przemierzać go odcinkami. My podczas weekendu przeszliśmy częściowo dwa z nich – Forest Heart i Headlands.

tearahuramap

 

Odcinek Forest Heart wiedzie przez środek wyspy, na początku przecinając park krajobrazowy Whakanewha, następnie przez pastwiska i winnice, aby na końcu dotrzeć (zbaczając trochę ze szlaku) do Onetangi Bay, gdzie można się raczyć pysznymi owocami morza i lokalnym piwem. Można też urządzić sobie grilla przy plaży na jednym z publicznych grilli.

Z Onetangi wróciliśmy na nasz kemping miejskim (wyspowym?:D) autobusem, aby na naszej plaży, przy zachodzie słońca, degustować supermarketowe wino. Tacy z nas ignoranci, a co!

W niedzielę przespacerowaliśmy się na pn-zach wyspy, najpierw do miasteczka Oneroa, aby po spałaszowaniu lodów ruszyć szlakiem wzdłuż pn-zach cypla Waiheke (odcinek Headlands) . Tutaj uwaga, niektóre fragmenty szlaku dostępne są tylko podczas odpływu! Mieliśmy to szczęście, że załapaliśmy się na początek wiosny, więc mogliśmy podziwiać pięknie kwitnące pohutukawy! Trasę zakończyliśmy przy przystani, więc zostało nam już tylko przeczekać do wieczora na nasz prom i ruszyć z powrotem do Auckland.

Waiheke jest idealnym miejscem na spędzenie relaksującego weekendu, jednak nie do końca rozumiem fenomen, który wywołuje wśród mieszkańców Auckland (chyba ta wizja bogactwa ich tak przyciąga:P). To zdecydowanie najlepsze miejsce, aby uciec od zgiełku miasta, na spacery wśród natury i degustowanie lokalnych przysmaków. Miłośnicy wina oczywiście nie będą zawiedzeni, również ornitolodzy-pasjonaci też będą mieli tu radochę, bo wyspa jest ostoją wielu gatunków ptaków, zwłaszcza wodnych.

Rangitoto Island

Mt Eden Zachód (7)

Stożek Rangitoto widoczny ze szczytu Mt Eden w centrum Auckland

Stożek Rangitoto jest znany każdemu mieszkańcowi Auckland – widać go z większości “wyższych” miejsc miasta. Rangitoto jest wulkanem, który pojawił się w krajobrazie Hauraki Gulf bardzo niedawno, bo ok. 600 lat temu, wybuchając obok zamieszkałej już przez Maorysów wyspy Motutapu. To musiało być niezłe widowisko, choć ludzie wtedy pewnie myśleli, że świat się kończy. Obecnie Rangitoto i Motutapu są połączone wąskim pasem ziemi, który niestety był zamknięty podczas naszego pobytu, więc na Motutapu nigdy nie udało nam się dotrzeć.

Na Rangitoto można się dostać z Auckland w pół godziny, jednym z promów Fullers , których jest kilka dziennie. W weekend może być tłoczno, bo Rangitoto to popularna jednodniowa wycieczka, więc warto zarezerwować bilet online. Jeśli macie fantazję (i kondycję) na Rangitoto można też dopłynąć z Auckland własnym kajakiem, zajmuje to ok. 3 godzin wprawionym morskim kajakarzom. Zarówno Rangitoto i Motutapu jest wyspą “pest-free”, tzn. pozbawioną szkodników przywiezionych przez Europejczyków do NZ. Dlatego trzeba uważać, aby nie przywieźć ze sobą żadnych nieproszonych gości (jak jaszczurki czy myszy, które mogą się schować gdzieś w zakamarkach prywatnej łódki)

Na Rangitoto nie można nocować, jednak można przedłużyć swoją wycieczkę i wybrać się na kemping na sąsiedniej wyspie Motutapu, Home Bay (8$/os, podstawowy kemping z toaletą i wodą, wymagana rezerwacja). Motutapu to zgoła inny krajobraz niż Rangitoto, znajdziecie tu zielone łąki i piękne plaże, z turkusową wodą, ale – przede wszystkim – możecie w nocy usłyszeć bądź spotkać kiwi! Od 2012 na wyspie wypuszczane są kolejne osobniki, które wykluwają się w specjalnych, nadzorowanych przez nowozelandzki DOC, wylęgarniach. Obecnie na wyspie jest ok. 100 sztuk tych ptaszków. Najwyraźniej zaczyna im brakować miejsca, bo czasem zapuszczają się na wycieczkę na pobliskie Rangitoto 🙂 Właśnie ze względu na odbudowę ich populacji tak ważne jest, aby wyspy te zachować wolne od szkodników.

Rangitoto

Większość ludzi odwiedzających Rangitoto wędruje (bądź wjeżdża traktoro-kolejką :/) na szczyt krateru, my rozszerzyliśmy naszą wędrówkę jak tylko mogliśmy, dlatego zrobiliśmy trasę wokół całej wyspy, co zajęło nam 4-5 godzin, z wieloma dłuuuugimi postojami. Przeszliśmy ok 15-km, jednak trasa wiedzie głównie przygotowanymi podestami bądź leśnymi dróżkami, więc jest to bardzo łatwy i przyjemny spacer. My z przystani promowej wyruszyliśmy na wschód, przez las (“Coastal Track”). To właśnie na Rangitoto znajduje się największy las pohutukawy w NZ (i na świecie). Nie mieliśmy niestety okazji oglądać jej w pełnej, czerwonej krasie, bo Rangitoto odwiedziliśmy podczas zimy.

 

Oczywiście główną atrakcją jest wejście na szczyt wulkanu, z którego, oprócz samego krateru, można podziwiać piękną panoramę Auckland. Krater Rangitoto jest obecnie porośnięty w całości roślinnością, więc może nie do końca sprawia “wulkaniczne” wrażenie  – najlepiej podziwia się go z góry. Mieliśmy okazję przelatywać nad Rangitoto podczas wyjazdu na Great Barrier Island i z pokładu samolotu widać, jaki to pięknie, idealnie okrągły wulkan 🙂 ). Na szczycie spotkaliśmy też kilka ptaszków, które mimo tego, iż wyglądają jak wyjęte prosto z Angry Birds, były bardzo przyjacielskie 🙂

 

Na szlaku, niedaleko krateru, znajdują się tunele i jaskinie lawowe, do których można wejść. Wystarczy zabrać ze sobą latarkę i można eksplorować – my niestety wtedy o tym nie wiedzieliśmy (te nasze pierwsze, niedoinformowane kroki w NZ 😉 ), więc ruszyliśmy prosto na wybrzeże. W zachodniej części Rangitoto zobaczycie jeszcze więcej krajobrazu wulkanicznego (szczególnie pola lawy z rosnącą na nich roślinnością) i kilka całkiem ładnych plaż. W pobliżu przystani promowej znajdziecie też kilka małych domków. To tradycyjne bachy, czyli nowozelandzkie domy letniskowe. Obecnie nie można wykupywać ziemi i stawiać nowych bachów na Rangitoto, jednak dawni właściciele zachowali swoje budynki. Domki w praktycznie nie zmienionej formie stoją na Rangitoto od 1930 roku, a jeden z nich jest obecnie muzeum.

Rangitoto to super wycieczka, nawet jeśli jest się w Auckland tylko przejazdem. Zdecydowanie ciekawiej oglądać miasto ze szczytu wulkanu, wśród zieleni i natury, bo sorry – powiedzmy sobie szczerze – w centrum nie znajdziecie nic ciekawego:P


Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s