Do Gruzji wybieraliśmy się od dobrych dwóch lat. Wyjazd planowaliśmy, ale zawsze wyskakiwały jakieś niespodziewane bilety – to Indie, to Izrael; to znowu później przeszkodziła nam emigracja Kuby do Irlandii i jego ograniczone możliwości urlopowe. Gdy już dostaliśmy wizę do Nowej Zelandii i było wiadome, że 1 czerwca wylatujemy z dala od Europy i okolic na dość długi czas – decyzja zapadła. Przed odlotem musimy odwiedzić Strasbourg (to też był pomysł przez długi czas odkładany) i Gruzję. Połączyliśmy te obie opcje, kupując bilety Wizzair’a z Dortmundu i łącząc wizytę w Strasbourgu z krótkim postojem u mojego brata w Niemczech.
Moje zderzenie z gruzińską rzeczywistością nie wypadło jednak tak, jak sobie to wymarzyłam. Tak to zazwyczaj jest, że jeśli masz wysokie oczekiwania wobec jakiegoś miejsca, prawdopodobnie się zawiedziesz – i na odwrót. Jeśli nie masz praktycznie żadnych oczekiwań, najprawdopodobniej miło się zaskoczysz ( patrz Jordania 🙂 )
Szczerze powiedziawszy, nie jestem obiektywna w ocenie Gruzji, ponieważ na mój osąd rzutują dwie rzeczy – po pierwsze, zapalenie oskrzeli, które przykuło mnie do łóżka na 3 dni w Tbilisi. Po drugie, dosyć srogie zatrucie pokarmowe w Batumi (myślałam, że jak przeżyłam miesiąc w Indiach bez najmniejszych problemów to nic już mnie nie rozłoży, a tu jednak 😛 ) Niestety to sprawia, że jakoś nie wspominam zbyt mile tego kraju. Oczywiście nie można mu odmówić piękna, co widać na zdjęciach.
Za to o Armenii myślę już z dużo większą życzliwością. Armenia jest mniej popularna, dlatego nie spotykaliśmy tam na każdym kroku zagranicznych turystów. Mimo że byliśmy tam tylko kilka dni, to spotkała nas masa śmieszno-miłych sytuacji. Nigdy nie zapomnę starszej Pani w ormiańskim supermarkecie, która wyciągnęła nam z koszyka jogurty, mówiąc “Nie możecie tego kupić! Jesteście w Armenii, musicie spróbować ormiańskich jogurtów, bo tutejsze są najlepsze” I faktycznie, były!
- Trasa
- Transport
- Noclegi
- Jedzenie
- Atrakcje
- Podsumowanie
Trasa
Termin wyjazdu: 04 – 18 maj 2017
Dzień 1: Dortmund – Kutaisi
Dzień 2: Kutaisi – Mestia
Dzień 3: Mestia – Zugdidi – Tbilisi
Dzień 4: Tbilisi
Dzień 5: David Geredża ( wycieczka jednodniowa z Tbilisi)
Dzień 6: Tbilisi – Gruzińska Droga Wojenna ( Ananuri ) – Kazbegi
Dzień 7: Kazbegi – Tbilisi
Dzień 8: Mccheta ( z Tbilisi )
Dzień 9: Tbilisi – Erywań
Dzień 10-12: wycieczki z Erywania do Khor Virap, Eczmiadzyn, Geghard
Dzień 12: Erywań – Giumri
Dzień 13: Giumri – Acalcyche ( można z postojem w Wardzi, my odpuściliśmy )
Dzień 14: Acalcyche –Batumi
Dzień 15: Batumi – Kutaisi – Dortmund
Link do dokładnej trasy – tu
Trasa ta zdecydowanie różni się od planowanej i uległa zmianie ze względu na moją chorobę, która przybrała na sile po Kazbegach. Po powrocie do Tbilisi zostaliśmy tam kolejne nieplanowane 2 dni, które poświęciliśmy na wizytę u lekarza ( pierwszy raz skorzystałam z mojego ubezpieczenia za 7 dyszek i o dziwo – działa 😛 ) i pozbycie się mojego “gruźliczego” kaszlu.
TRANSPORT
Kurs walut ( maj 2017 ) 1 GEL ( Georgian Lari ) = 1,7 zł ; 100 AMD ( Armenian Dram ) = 0,8 zł
- Lotnisko Kutaisi – Kutaisi : marszrutka 1-1,5 GEL, wystarczy wyjść na ulicę i złapać pierwszą lepszą marszrutkę jadącą w stronę Kutaisi
- Kutaisi – Mestia 25 GEL ( godz 10.00 ) – bezpośrednia marszrutka z Kutaisi, która jedzie z 5h (w naszym wypadku 7h) .
- Mestia – Zugdidi – marszrutka, 20 GEL, ok 4h. Kupowaliśmy bilety wcześniej tego samego dnia, żeby się na pewno załapać na ostatni busik. Jak poprosicie Panią z “budki” biletowej to można przechować u niej bagaże i wyruszyć na szlak 🙂
- Zugdidi – Tbilisi – pociąg nocny, 18 GEL/os za kuszetkę. Co prawda klima nie działała i było mega gorąco, ale ogólnie to podróż bardzo wygodna. Można sobie prosto zakupić bilecik przez internet.
- Tbilisi – David Geredża – skorzystaliśmy z Gareji Line, zorganizowanego transportu do klasztoru (25 GEL/os)
- Tbilisi – Ananuri – marszrutka 4 GEL/os ( odjazd z dworca Didube )
- Ananuri – Kazbegi – marszrutka 10 GEL/os ( tyle samo kosztuje bezpośrednio z Tbilisi ), busika łapaliśmy po prostu przy drodze obok twierdzy
- Tbilisi – Mccheta – marszrutka 1GEL/os
- Tbilisi – Erywań – gruziński blabla car:) chcieliśmy jechać marszrutką, jednak na dworcu dorwali nas kierowcy i w końcu zabraliśmy się zwykłym autem z ormiańską parą za 30 GEL/os (4-5h). Marszrutki odjeżdżają z Dworca Centralnego
- Erywań – Khor Virap – marszrutka 1000AMD/os. Z autobusami do Khor Virap jest dosyć słabo. My znaleźliśmy jeden, odjeżdżający koło 10.00 z postoju za głównym dworcem kolejowym. Powrotny busik jest ok 13.00, więc nie ma za dużo czasu na miejscu. My na niego nie zdążyliśmy ( o tym później 😉 ), więc wracaliśmy stopem.
- Erywań – Eczmiadzyn – shared taxi, 400 AMD/os ( odjazdy z ulicy za centrum handlowym Pak Shuka – tu ), lub busik z dworca autobusowego na zachodzie (tego)
- Erywań – Geghard – autobus spod Mercedesa 🙂 (tu, jak tam dojechać najlepiej zapytać w hostelu ) 400 AMD/os. Teoretycznie autobus jedzie tylko do miasta, nie podwozi pod klasztor. Nam się udało i za 100 AMD więcej kierowca dowiózł nas pod samą atrakcję. Nie wiemy, czy to powszechna praktyka na tej linii, czy po prostu mieliśmy farta, bo nasz kierowca chciał sobie dorobić 😉 Powrotnego niestety już stamtąd nie ma, więc wracaliśmy stopem.
- Erywań – Giumri – pociąg, 1000 AMD/os. Giumri było tylko naszym miastem tranzytowym, chcieliśmy się dostać z Erywania do Acalcyche, jednak nikt nie potrafił nam powiedzieć ani skąd, ani o której odjeżdża marszrutka. Pociąg o 21.00 dociera do Giumri o północy, więc tylko się tam przekimaliśmy i rano ruszyliśmy do Acalcyche
- Giumri – Acalcyche – marszrutka, 4000 AMD/os (godz.10.00)
- Acalcyche – Batumi – marszrutka, 25 GEL/os ( jedzie przez Bordżomi )
- Batumi – Kutaisi – marszrutka, chyba coś koło 10 GEL
- Kutaisi – Lotnisko – samolot mieliśmy o 4 rano, więc zarezerwowaliśmy sobie transport przez Georgian Bus ( 5 GEL/os )
Transport miejski Tblisi: Transport miejski w Tbilisi jest całkiem dobrze zorganizowany (metro). Na stacji metra kupuje się kartę miejską ( chyba ok 2 GEL), którą się później doładowuje. Jeden przejazd 0,50GEL. Większość stacji jest rozpisana alfabetem łacińskim, nawet w niektórych autobusach się trafi czytelna tabliczka.
Transport miejski Erywań: Tutaj sytuacja wygląda trochę inaczej 😉 Wszystkie tabliczki/nazwy/napisy na autobusach są po ormiańsku, nie zawsze się ma szczęście spotkać kogoś mówiącego po angielsku na przystanku 🙂 Centrum miasta można spokojnie przejść na piechotę, autobus potrzebny jest, gdy chcemy dostać się za miasto (Eczmiadzyn, Geghard czy Khor Virap) Najlepiej wtedy zapytać się w hostelu/hotelu o numer autobusu, którym powinniśmy jechać. Cena biletu – 100 AMD, płaci się u kierowcy przy wysiadaniu. W Erywaniu jest też metro, ale nie korzystaliśmy.
Tip1: Osobiście, jeśli tylko jest możliwość i ktoś nie boi się wsiąść do gruzińskich linii lotniczych, to polecam trasę Kutaisi – Mestia pokonać samolotem (bilet kosztuje 40 GEL, a lot trwa 1h!) My planowaliśmy tak zrobić, jednak dni odlotów ni jak nie wpasowywały się w nasz plan Link do stronki linii lotniczych: Vanilla Sky. Chcieliśmy także od razu po przylocie do Kutaisi (15.00) dostać się do Swanetii, o tej godzinie żaden z kierowców na lotnisku nie był chętny do podróży – oferowali podwózkę najdalej do Zugdidi.
Tip2: Raczej nie polecamy Gareji Line. Po pierwszę, trzeba się dostosować do reszty grupy (milion postojów po drodze na zdjęcie każdej krowy). Po drugie, mało czasu w klasztorze (bo dojazd z postojami zajmuje sporo czasu). Po trzecie, w drodze powrotnej przymusowy godzinny postój w Udabno (knajpie prowadzonej przez Polaków), gdzie ceny są wywindowane nieziemsko (najdroższe chaczapurii jakie spotkaliśmy w całej Gruzji…). Ogólnie, pozostał niesmak po całej wycieczce, pewnie dlatego, że zazwyczaj tak nie podróżujemy. Zdecydowanie lepiej wynająć auto z kierowcą i podzielić koszty na 4 os, cenowo wychodzi podobnie.
Noclegi
Noclegi rezerwowaliśmy przez booking, w Gruzji wszystkie mieściły się między 20-40 GEL za pokój 2 osobowy, w Armenii nocowaliśmy tylko w Erywaniu i w Giumri.
- Kutaisi: Hostel Relax, 20 GEL/pokój – bardzo niskobudżetowa opcja, raczej nie polecamy 😉
- Mestia: Mamuka Gesthouse , 20 GEL/pokój 2os- nocleg w mieszkaniu robotniczym 😀 😀 😀
- Tbilisi: Hostel Indie Mindi, 30 GEL/pokój 2os- najlepszy hostel w jakim do tej pory byłam, nowiutki, czyściutki, kameralny. Trochę dalej od centrum, ale ma bardzo fajny klimat. Jak ktoś jedzie do Tbilisi to bardzo polecamy! 🙂
- Stepancmida – Soul Kazbegi House ( 40 GEL/pokój)
- Tbilisi, Leviathan Hostel: 40 GEL/ pokój 2os – super urządzony hostel, zdecydowanie większy, więc i więcej ludzi, ale blisko centrum i z klimatem. Co prawda przeciekł nam dach w nocy ( mieliśmy pokój na poddaszu ), ale można im to wybaczyć, bo przechodziła chyba burza stulecia
- Tbilisi, Freedom Hostel: 45 GEL/ pokój 2 os. – ok, ale drogo jak na ten standard, za bardzo nie mieliśmy wyboru, bo szukaliśmy czegoś na szybko ze względu na moją “gruźlicę”
- Erywań, Cascada Hostel – 8000 AMD/ pokój 2 os – hostel blisko Cascade, hostel jak hostel, ale makaron z surową kapustą podawany na śniadanie był nie do przebicia 😀 (kolejne śniadanie już było spoko, ormiańskie bułeczki, więc nie ma się co zrażać 😉 )
- Giumri, Guest House in Gumri – 8000 AMD/pokój 2 os – “guest house” to po prostu przybudówka w garażu, za to jak super urządzona! Trochę się jej naszukaliśmy, bo do Giumri przyjechaliśmy o 12 w nocy, ale nocleg był zacny. Pan właściciel to strasznie miły człowiek, nie mówił ani słowa po angielsku, ale rano ( przed szkołą 😀 ) przyszedł do nas z 12 letnią córką w roli tłumacza 🙂
- Acalcyche, Hotel 3D – wytargowane 40 GEL/pokój 2-os, standard hotelu na wypasie, a restauracja obok jeszcze lepsza
- Batumi, Guesthouse Gorgasali 57 – 25 GEL/pokój 2-os, pokój wynajmowany w domu, całkiem przyzwoity jak za tę cenę.
- Kutaisi, Star Hostel – 24 GEL/pokój 2-os. Raczej obskurna miejscówka.
Jedzenie
Gruzińskie jedzenie – wiadomo, pychota! Chinkali, chachapuri, kupdari, wszystko doprawione pysznie kolendrą. Trzeba jednak przyznać, że po 2 tygodniach tej mięsnej diety miałam zdecydowanie dość – Skomiał za to był zachwycony 🙂 W Armenii stołowaliśmy się w Erywaniu, gdzie serwowali mix kuchni ormiańskiej i gruzińskiej.
Chinkali – czyli pyszne pierogowe sakiewki, wypełnione mięsem, kolendrą i bulionem. Można znaleźć ich różne wariacje, z serem, z pieczarkami itp. Ceny 0,7 – 1 GEL/ szt.
Chaczpuri – taka gruzińska pizza 🙂 Pieczony w piecu placek serowy, wersja “pizzowa” większa – 6-7 GEL, mały snack w piekarni – 2-3 GEL
Chaczapuri adżarskie – wesja z jajkiem w środku , jedliśmy w Batumi za 9 GEL.
Kubdari – zapiekany placek z mięsem i kolendrą, wersja wegetariańska – lobiani, nadziewana fasolą 6-9 GEL.
Lobio – zupa – sos z fasoli, w wersji mięsnej charczo – ostra zupa gulaszowa. Wiadomo, wszystko z kolendrą
Gruziński chleb – to całkiem osobna historia. Jeden z najpyszniejszych chlebów jakie jedliśmy, wypiekany na ścianach okrągłych pieców “tone”. Wypiekany w małych piekarniach, sprzedawany prosto z okienek ( choć w supermarketach też mają swoje piece 🙂 ). Gdy udało nam się dostać ciepły, braliśmy od razu dwa, bo wiadomo było, że jeden zniknie w 5 min 🙂 Cena takiego rarytasu to 1 GEL.
Wino – wiadomo, Gruzja winem stoi. Najlepsze jakie piliśmy były domowe wina podawane w większości knajp – dzban wina za 7-9 GEL, w sklepie butelka od 5 GEL. W Armenii można spróbować lokalnego wina z granatów, które za bardzo nam nie posmakowało.
Czacza – gruziński samogon 😀 shot w knajpie “Warszawa” w Tblilisi – 2 GEL; w Armeni natomiast popularne jest brandy/koniak ( nie lubimy, nie próbowaliśmy, ale ponoć znane)
Oranżada – jeśli ktoś szuka napojów niewyskokowych, to w Gruzji tylko oranżada 🙂 Od “zwykłych” smaków jak jabłkowa, brzoskwiniowa, malinowa po te bardziej wyszukane – anyżowa, estragonowa, waniliowa, jagodowa. Mieliśmy frajdę wypróbowując wszystkie, nie mówię, że wszystkie smakowały.
W Gruzji/Armenii wszędzie serwowane są grillowane szaszłyki i kebaby. Poza tym jako przystawkę w większości knajp można dostać sałatkę z ogórków i pomidorów posypaną kolendrą. Brzmi banalnie, ale jest pyszna. Warto też zajść do któregoś ze sklepów z serami w Tbilisi i pobróbować różnych ich rodzajów (mi zapadł w pamięci smak gruzińskiego sulguni z miętą)
Generalnie na obiad (a raczej ucztę, bo w Gruzji porcje są ogromne) wydawaliśmy między 20 – 30 GEL ( łącznie z winem, wiadomo 🙂 ) Podrzucamy nazwy 3 knajp, w których jedzenie nam wybitnie smakowało:
- Mestia, Cafe Laila – dużo, tanio, pysznie, cóż więcej można dodać 🙂 Tutaj udało nam się spróbować grillowane bakłażany z pastą orzechową – pychota
- Acalcyche, restauracja przy hotelu 3D ( naprzeciwko Twierdzy Rabati ) – warto zajrzeć, komentarz jak poprzednio 🙂
- Yerevan, Kaukaska Tawerna – ogromny wybór (menu miało ze 30 stron, poważnie!), przy okazji zabawiali pokazami tańców 😉
Atrakcje
W Gruzji i Armenii jest o tyle dobrze, że nie ma jako takich wydatków na atrakcje turystyczne. Wejścia do klasztorów są darmowe, góry czy szwendanie się po zaułkach Tbilisi oczywiście też 🙂 Nawet wejście do Muzeum Zagłady Ormian w Erywaniu jest bezpłatne. Nic tylko się cieszyć, radować i zaoszczędzone pieniądze wydawać na jedzenie i wino 🙂 Poniżej lista nielicznych płatnych atrakcji:
• Tbilisi, wjazd wyciągiem krzesełkowym na twierdzę Narikala – 1 GEL
• Acalcyche, twierdza Rabati – 7 GEL
• Batumi, Ogród Botaniczny – 8 GEL
Podsumowanie:
Transport – 1197 PLN/ 2 os.
• Bilety Dortmund – Kutaisi – 520 PLN ( 125 EUR )
• Gruzja: 570 PLN (335 GEL)
• Armenia: 107 PLN (13400 AMD)
Noclegi – 725 PLN/2 os.
• Gruzja – 533 PLN ( 314 GEL, 10 noclegów )
• Armenia – 192 PLN (24000 AMD, 3 noclegi)
Jedzenie – 650 PLN/2 os/15 dni (restauracje, zakupy w supermarketach i na straganach)
• Gruzja: 562 PLN (330 GEL)
• Armenia: 90 PLN (11000 AMD)
Atrakcje, pamiątki, inne – 100 PLN/2 os.
• Gruzja – 100 PLN (63 GEL)
Razem: 2680 PLN ( 1340 PLN/os./2tyg.)
Jak dla mnie tanio jak barszcz, tym bardziej, że był to wyjazd prawie w sezonie (pięknie wszystko kwitło) i niczego sobie nie odmawialiśmy ( no, może tureckich łaźni w Tbilisi…szkoda:/ ) Nic tylko rezerwować bilety i jechać.